Od Vatariath- do Libre

Kiedy Ace wleciał do mojej i groty, drzemałam. Jednak gdy tylko przez sen usłyszałam jego kroki obudziłam się. Dzisiaj miał zbadać moje skrzydło. Wcześniej nie wszystko poszło dobrze. Chwilę popatrzył na moje skrzydło i powiedział:
- Wszystko okej.
Uśmiechnęłam się i prędko przeistaczając się w smoka wolności wyleciałam z groty do kosmosu, na ziemię i tak w kółko. Nikt inny teraz nie latał oprócz mnie i Libre... Smok także był szybki ale zmieniając się w smoczycę wolności byłam jeszcze szybsza niż zwykle. Jak miło było rozprostować skrzydła! Co prawda wcześniej też mogłam latać ale nie szybko. Poleciałam na polowanie. Byłam bardzo głodna. Jakiś czas latałam w kółko wypatrując ofiary. Znalazłam. Był to nadzwyczajne wielki niedźwiedź. Z łatwością go upolowałam. Wzięłam go w szpony i - jak wcześniej postanowiłam - poleciałam do norki Halta.
Jako iż Halt był skromny nie mieszkał w grocie czy jaskini tylko znalazł sobie małą, trzy na trzy metry norkę. Była ona osiem metrów pod powierzchnią ziemi. Mógł do niej wejść tylko chudy wilk , ponieważ wejście było strome i wąskie. Co do wysokości to także nie była duża. Miała mert i trochę. Może dwa metry? Dokładnie nie wiem bo nigdy tam nie byłam. Ale z opisów Halta taka właśnie była. W środku nic nie było. Sam piach. Nie musiał mieć nic innego. Poczekałam na basiora, którego kocham jak brata. Po chwili wyszedł. Zjedliśmy razem. Coś chyba było nie tak.
- Co się dzieje Halt? - spytałam. Spojrzał na mnie.
- Shima niedawno poruszyła temat wieku...
- Aha... - Ja wiedziałam jak było.
- Nie jestem na nią zły czy coś ale przeszłość mnie przybija. Dobrze, że jesteś. - dodał po chwili.
- Chodź. Przelecimy się. Mogę. - dodałam widządz wyraz troski na pysku Halta. Uśmiechnęłam się.
Po chwili gdy razem zjedliśmy to co basior upolował Halt wskoczył na mnie i polecieliśmy. Poczułam, że odetchnął z ulgą. Zawsze się wspieraliśmy.
Lataliśmy razem tu i tam przez około trzy godziny. Był już wieczór kiedy wylądowałam przy wejściu - jak zawsze dobrze ukrytym przed wzrokami innych - do norki Halta. Porzegnaliśmy się. Odleciałam. Pomyślałam, że chyba już czas wyznać Libre to co do niego czuję. Na szczęście nie zasną jeszcze. Pozwolił mi podejść.
- Coś się stało? - zapytał.
- Nic ważnego. Chyba. - dodałam po krótkiej chwili.
- Mów byle szybko. Jestem zmęczony.
Odczekałam chwilę. Pomyślałam, że nie ma co przedłużać i...
- Kocham Cię. - wyznałam. - Pomyślałam, że może moglibyśmy być razem. Oczywiście możesz się nie zgodzić... - ,, Ale fajnie by było gdybyś się jednak zgodził..." . Jednak tego już nie powiedziałam. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
Zapadła tak dziwna cisza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^