Od Ontari'ego- cd Shimy

-To może ty pójdziesz na polowanie, a ja zajmę się małymi?
-Co ci upolo...- zatrzymała się- Wybacz, zapomniałam
-Spoko. Zdarza się. - uśmiechnąłem się do niej
-To ty zajmujesz się młodymi?
-Ja i owszem! Skombinuje mleko sarny i papkę owocową, a ty mięso, powinny je już je jeść, jednak wiesz- powiedziałem
-Tak, wiem. To do zobaczenia u ciebie- zaśmiała się i zniknęła w gąszczu.
Powoli dotarłem nad klif. W jaskini zacząłem wszystko przygotowywać. W jednej misce miałem lekko zgniecione owoce: borówki, maliny, poziomki i jagody. W drugiej trzymałem mleko, o które wcześniej poprosiłem sarnę. Słów proszę nie zrozumiała, więc zrobiłem to trochę z siłą. Podziałało, pomijając moment kiedy musiałem ją gonić do upadłego. Co ja bredzę?! Tu nie ma ani kropli mleka sarny! Jest tylko trochę z dzikiej owcy. Może to posmakuje im lepiej? Na wszelki wypadek miałem też miskę wody.
Zawiał wiatr, a do jaskini wleciał Mokari
-Co to jest?- padło z jego pyska, gdy tylko zobaczył dwa bawiące się szczeniaki
-Myślę że wilcze szczenię, ale wiesz...
-Wow! Gratulacje! Zostałeś matką!
-Zabawne. Co ci się stało?- zerknąłem na jego tylnią łapę- najpierw skrzydło, teraz to?
-Byłem na polowaniu z Libre. Jakieś poczwary mnie użarły
-Jak masz zarazki możesz od razu się wynieść na góry Alleluja!- uśmiechnąłem sie
-Spokojnie. Ja i tak tylko po jedną rzecz. Potem idę do medyka.
-Szkoda tylko, ze nie mamy już medyka
-Chwila, co?
-Jesteś zacofany. Marcus odszedł. Nie słyszałeś?
-Kilkaset metrów nad ziemia? Nie.
-Może Alice ci pomoże. My tam tez pójdziemy
-Wy, czyli?
-Ja i Shima. Wybacz, ale zajmowałem się tylko dzikimi zwierzętami, nie szczeniakami.
-No dobra, ja będę leciał- wziął coś i wyleciał. Chwilę później zjawiła się Shima z kilkoma przepiórkami


Shima?
Nie żebym narzekał, że jest gorąco, ale do mojego pokoju przed chwilą wskoczyli dwaj hobbici i wrzucili tu pierścień ;_;
[tak, text zajebany od administratorki Blau xd- ciiii]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^