Usłyszałem coś dziwnego. Nie wiedziałem skąd pochodziło.
Postanowiłem natychmiast to sprawdzić. Leciałem koło kilkunastu gór. W końcu zobaczyłem Libre. Z lasu wychodziły jakieś stwory. Zmniejszyłem się aby móc wylądować, jednak nadal pozostałem kilka razy większy od potworów.
-Co tu się dzieje?!- spytałem
-Zgłodniały?- odpowiedział pytaniem na pytanie
-Czyli robimy to co myślę?- uniosłem porozumiewawczo brew do przyjaciela
Kiwnął głową. I uderzyliśmy w bandę stworów. Po kilku na każdego. Nie widziałem co działo się z Libre. Ale aktualnie miałem coś na głowie. Dosłownie. Jeden zaczepił mi się pazurami o czaszkę, ale udało mi się go zrzucić. Tak samo zrobiłem z 3 na plecach i zaczepionych o moje 2 ogony.
Poczułem jednak ból w lewej, tylnej łapie. To coś mnie użarło!
Zdeptałem jego głowę...
Libre?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz