-Nie zraniłabyś mnie- odrzekłem spokojnie
-Uwierz
-Cicho. Nie wymądrzaj się!- odwarknąłem. Samica cofnęła się o krok.
-O co chi chodzi? Ciągle uciekasz!-mówiła
-Kazałem ci być cicho. Powinnaś słuchać. I zrozum, nie znasz mnie. Nie wiesz jaki jestem. Wojna zmieniła mnie na bardziej miłego gościa, jednak to tylko pozory. Ja daję ci wybór, szansę na ucieczkę, ale ty i tak powracasz. Pokochałaś Libre dla całego świata. Ale nie widziałaś Libre dla samej siebie- warknąłem. Właśnie to miałem na myśli. Nie raz nie potrafiłem zapanować nad emocjami. Raz mógłbym kogoś wycałować, a potem skoczyć mu do gardła i z przyjemnością rozwiesić gdzieś jego martwe ciało.
-Ale to jest prawdziwa miłość!
Warknąłem jeszcze raz i wstałem. Podszedłem do niej i prychnąłem w pysk
-Chcesz się wiązać z potworem?- spytałem patrząc jej w oczy piorunującym spojrzeniem
Vatariath?
xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz