Wylecieliśmy z moim przyjacielem z jaskini. Poczułem przypływ świeżego powietrza.
-Tornado?
-Właściwie nie. Już po wszystkim
-Więc po co po mnie przyleciałeś?- zadałem pytanie
-Nieważne. Ale powiedz mi coś
-Hm?- uniosłem brew.
-Co jest pomiędzy tobą a Vat? Wiesz, siedzieliście razem w jaskini, otuliłeś ją skrzydłem
-Po prostu jestem milszą stroną siebie
-Udam, ze rozumiem- zaśmiał się. Zrobiłem to samo i na chwilę skoczyłem na jego wielki grzbiet i odbiłem się z niego robiąc beczkę.
-Wykorzystujesz moje wielkie rozmiary?
-To nie moja wina, że jestem wielkości twojego oka!- zaśmiałem się i przyśpieszyłem. Wiedziałem, że będę musiał jeszcze porozmawiać z Vatariath
Vatariath?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz