Od Halt'a-cd Shimy

Popatrzyłem na śpiącą waderę. Cóż nie dziwne, że jest zmęczona. Długo pracowaliśmy. Położyłem się obok. Także zasnąłem.


*** Dobre cztery godziny później. ***


Otworzyłem oczy. Wadera już wstała. Robiła coś jeszcze przy trasie wyścigowej. Podeszłem do niej, a ta spojrzała na mnie.
- Jak się spało? - Zapytała głosem zaspanym, ale nieco energicznym.
- Dzięki, dobrze. - powiedziałem a potem dodałem - A Tobie?
- Wspaniale! - uśmiechnęła się.
- Bierzemy się za dalszą pracę? Zostały jeszcze przeszkody i mini trasa dla młodych.
Shima westchnęła.
- Ehh... Chyba trzeba.
Kiwnąłem głową.
- Chodźmy.
Przeszkody były do zrobienia łatwe. Było ich około pięciu na kilometr, czyli jakieś 60 wszystkich razem. Były to głównie kłody z gałęzi i kamienie zlewające się razem w małe skały. Ostatni kilometr to było - zrobione przez Shimę - lodowisko, w niektórych miejscach pękające, ale takie aby nikt nie zrobił sobie krzywdy. Potem, oczywiście meta. Tor był skończony ale trzeba było zrobić jeszcze plac dla małych. Zrobiliśmy sobie krótką przerwę.


*** Po przerwie. ***


Tor dla szczeniąt także poszedł sprawnie. Był malutki, jego cała długość osiągała niecałe 500 metrów. Szybko się z tym uporaliśmy. Gdy skończyliśmy Shima spojrzała na mnie.
- Zróbmy teraz takie wielkie otwarcie! Zwołajmy wszystkich i ogłośmy, że można się już zapisywać na pierwszy wyścig!
- Jasne. Ale kto będzie organizatorem wyścigów?
- Może my? Skoto my to zrobiliśmy to chyba możemy organizować wyścigi?
- Pewnie masz rację.
- Chodź już wołać wszystkich!
Skinąłem. Ruszyliśmy. Wadera nieco prowadziła.


Shima?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^