Zobaczyłem Alice, która biegła do mnie chyba z czymś - lub kimś - walcząc.
- Alice! Nic ci nie jest? - zapytałem zaniepokojony.
- Morgana!
- Co?
- To moje drugie oblicze! Jest wredna i nie mogę nad nią zapanować!
- Aha... Spokojnie.
- Ale ty nie wiesz do czego ona jest zdolna!
Wadera cały czas była zdenerwowana. Nie dziwne. Pewnie czuje to co ja, kiedy walczę z moim obliczem podczas Północy.
- Słyszysz ją?
- Tak... - Dobrze, że Alice się uspokoiła.
- A czy ty też możesz do niej mówić?
- Tak...
- Więc spróbuj jej coś powiedzieć. Niech sobie idzie.
Wadera westchnęła.
- To tak nie działa! - zaczęła szlochać.
- Spróbuj.
Kiwnęła głową.
Widziałem jak porusza pyszczkiem bezgłośnie. Nagle otworzyła szeroko oczy.
- Udało się! Nie słyszę jej!
Wzruszyłem ramionami.
- Skąd wiedziałeś? - zapytała.
- Coż... Powiedzmy, że też mam takie złe oblicze.
Uśmiechnęła się.
Przybrała taką minę jakby mając nadzieję, że już się nie pojawi ta 'Morgana'. Ale kto wie? Może się jeszcze pojawić. U mnie też to działa na chwilę. Ale może teraz się uda?
Alice? Udało się?
P. S. Za błędy przepraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz