Nie mogłam zasnąć, więc wyszłam na mały spacer zostawiając śpiącego przyjaciela w jaskini. Po około 30 min. wałęsania się po terenach watahy natknęłam się na jakiegoś basiora, który nagle wyszedł z krzaków nieopodal mnie. Był młodszy o co najmniej rok, ale to nie zmieniało faktu iż jego sylwetka była smukła, a sam on wyglądał na silnego.
-Kim jesteś ? Co robisz na naszych terenach? -usłyszałam jego donośny głos.
-Wczoraj dołączyłam do wspólnoty. Nie mogłam spać, więc wyszłam na spacer -odpowiedziałam spokojnie, a ten zilustrował mnie wzrokiem od łap po czubek głowy -A Ty co robisz o tak późnej porze ?
-Jestem Halt, zwiadowca.
-Rozumiem, czyli małe sprawdzanie terenów -przytaknął.
-A Ty kim jesteś ? -zapytał, ale nadal czujnie mnie obserwował.
-Większość nazywa mnie Czarną Wdową, więc i ty możesz tak do mnie mówić -jeszcze raz zilustrował mnie wzrokiem, a na końcu spojrzał głęboko w oczy, wstrzymałam jego wzrok jednak po chwili oboje usłyszeliśmy donośny ryk.
-Co to ? -zapytałam odwracając się.
-To niemożliwe... Przecież przed chwilą sprawdzałem tereny i nikogo nie widziałem.
-Hmm, ale to nie brzmiało jak wycie wilka... -zamyśliłam się.
-Masz rację, muszę to sprawdzić.
-Idę z tobą -powiedziałam szybko głosem który nie toleruje sprzeciwu.
-Dobrze, ale trzymaj się blisko mnie, nie wiemy co to jest.
-Nie rób zemnie sieroty, umiem o siebie zadbać -powiedziałam chłodno głosem.
Zaczęliśmy biec w stronę z której dobiegł ryk. Z małym zdziwieniem dotarliśmy do Jaskini Głównej. Nie jest dobrze... Nie wiemy czym jest ta istota, ale z pewnością nie jest mała i słaba, ale jakim cudem udało jej się dotrzeć aż tutaj nie będąc zauważoną ? I co jest jeszcze dziwne kojarzyłam skądś ten ryk, ale nie byłam pewna skąd, może natknęłam się na tą istotę już wcześniej, a może ten ryk kojarzy mi się z moich przebłysków, wizji przeszłości ?
-Patrz ! Tu jest przejście -poszłam za basiorem i nagle znaleźliśmy się w jakiejś jaskini.Tak samo jak moja była ukryta i miała w środku małe źródełko. Nagle znów usłyszeliśmy ten ryk, ale był cichszy i przypominał jakby ktoś torturował wilka, wycie przepełnione było bólem i agonią. Spojrzeliśmy po sobie i puściliśmy się pędem przez liczne korytarze. Ledwo dołączyłam do watahy, a tu już takie coś... Kto by pomyślał, że znajdę tu tak ciekawą rozrywkę ! Jednak nie będzie za ciekawie jeśli znajdziemy martwego członka watahy. Mnie to nie ruszy i nie będzie zbytnio obchodzić bo nikogo jeszcze tu nawet nie znam, ale co z alfą jeśli dowie się iż jakaś bestia wtargnęła na jego tereny i w najgorszym wypadku kogoś zbiła ? Trzeba było zawiadomić Aro po drodze, ale teraz nie mamy czasu aby wracać i musiałby być chyba głuchy aby nie usłyszeć tego ryku, więc może niedługo się tu zjawi. Po pewnym czasie na ścianach korytarzy zaczęły pojawiać się liczne zadrapania i ślady krwi, a same korytarze robiły się zawiłe i rozgałęziały się.
<Aro? Jakieś dziwne wyszło, ale mam nadzieję iż wpadniesz na jakiś fajny pomysł aby to dokończyć xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz