Od Ontari'ego- cd Shimy

Poczułem zimny wiatr na pysku. Zacząłem powoli otwierać oczy. Ku mojemu zdziwieniu nie widziałem białej wadery.  Wstałem i otrzepałem się. Kilka kropel wody spadło mi na pysk.  Odwróciłem się. Zobaczyłem brązową waderę. 
-Dzień dobry Shima.- powiedziałem
-Co? -  uniosła brew
-No,  wstał nowy dzień! A z kultury się z tobą przywitałem,  Shima
Wadera zaczęła się przemieniać.  Jej futro było po chwili białe
-Skąd wiedziałeś że to ja?
-Szczerze? -  powiedziałem -  nie wiedziałem.  W myślach błagałem abyś nie wyszła z pokoju obok i nie zachowywałem sie jak idiota. -  zaśmiałem się. Wadera uśmiechnęła się.
-Heh.  Lecimy?
-Jeśli chcesz już teraz.
-Gdzie jest Mokari? -  podeszła do mnie
-Jest już na dole.  Chodźmy. 
Zacząłem schodzić w dół stroma ścieżką
-Tutaj trzeba uważać -  powiedziałem tylko.  Skupiłem się na drodze. Patrzyłem na swoje łapy.  W mojej głowie siedziała jedna myśl.  Nie mogłem się jej pozbyć.  Siedziała jak uparty kleszcz czy rzep...
Powoli zeszliśmy na dół.  Mokari już czekał. Przywitaliśmy się z nim po czym pomogłem waderze wsiąść na ogromnego gada. Ten wzbił się z ogromną siłą.  Już po chwili lecieliśmy w chmurach.  Samiec skierował się na zachód i przyśpieszył. Przymknąłem oczy i wciągnąłem powietrze.
Spojrzałem na Shimę po czym wstałem i i poszedłem kawałek. Zobaczyłem wyłaniające się zza chmur latające skały. Wycofałem się do przyjaciółki.
-To pewnie one. Góry Alleluja. - powiedziałem
-Piękne - na jej pysku pojawił się lekki uśmiech.
Spojrzałem na skrzydło mojego przyjaciela.
"Wszystko w porządku? '' - spytałem go w myślach
"Dalej już nie dam rady.  Wiatr za bardzo napiera na mnie.  Podrzucę was na półkę skalną.  Tam dojdziecie dalej po pnączach. ''
-To nasz przystanek
-Ta półka? - zdziwila się jednak po chwili kiwnęła głową
Wskoczyłem na kamień i pomogłem Shimie. Mokari zleciał na ziemię. Widziałem tylko jakby spadał w chmury.
-Co teraz robimy?
-Idziemy dalej -  uśmiechnąłem się -  Mokari nie da rady wrócić wcześnie.
-Znowu.zrobisz ala windę? -  zaśmiała się
-Chyba że wolisz się wspinać 100 metrów po lianach- posłałem jej uśmiech
Następnie zrobiłem to o czym wspomniała.
Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. 
W miejscu gdzie stalismy było kamieniście. Dopiero jakieś15 metrów dalej rozciągała się puszcza. Shima zbliżyła się ku roślinom.
-Ontari!
Podtruchtałem do wadery. Zobaczyłem lśniące kolorowe kamienie.  Były wielkości mojej głowy.  Cztery.  Były piękne,  to pewne.  Usłyszałem pomruk i w krótce pojawił się przed nami wysoki na 5 metrow stwór.
-Wycofaj się i uciekaj -  posłuchała.
Wykonaliśmy pierwszy krok. Bylem gotów na atak lub ewentualną obronę.
Wtedy usłyszałem skowyt. Razem z Shimą zostaliśmy nagle oderwani od podłoża.  Zrobila to samica której szukaliśmy. Zaniosla nas...  sam nie wiem gdzie.
Odstawiła nas gdzieś.  Potem zniknęła.
-O co chodzi? -  Wadera była zdziwiona. Ja nie mniej.
Wtedy samica wrocila trzymala cos w pysku. Koszyk. Shima podeszła pierwsza. Ja uczyniłem to samo. W koszyku byly... szczeniaki naszej rasy(w sensie nie klan navi itp).
Ikran mówił w innym języku. Jednak jakby dawała znak. Mamy je przetransportować? Nie,  oddać.  Chwila! Opieka?
-Mamy się nimi zająć -  spytałem

Shima?

Lekka zmiana planów. xD.  Podejmujemy opiekę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^