Od Marcusa- cd Alice

-Kim ty jesteś?!-zapytałem cofając się
-Ohh...-wadera zaśmiała się-nie poznajesz? To ja, Alice-jej głos, drwił z tego co powiedziała
Pokazała pazury i oblizała się.
-Wyglądasz smacznie.
-Raczej nie jestem przekąską.-odparłem
Nie-Alice znów dziwnie się zaśmiała.
-Alice było by szkoda-podeszła jeszcze bliżej-gdyby coś ci się ,,przypadkiem stało"...-wadera stała kilka metrów ode mnie.
Musiałem się przygotować. Na wszelki wypadek napiąłem wszystkie mięśnie. Ale czym mam się bronić?! W tym przypadku pazury i kły niewiele zdziałają, a ona wygląda na taką która chowa w zanadrzu coś więcej. Musiałem zadziałać. Zamknąłem oczy. Poczułem jak krew zaczyna płynąć szybciej. Jak moja sierść rośnie szybciej. jak sam staję się większy i silniejszy. Po chwili byłem w swojej ,,niewinnej formie".
-Ależ ty różowiutk.-uśmiechnęła się i rzuciła by ugryźć mnie w gardło
Odskoczyłem w odpowiednim momencie.
-Nie uciekaj!-wadera skręciła i zaczęła biec w moją stronę. Znów spróbowałem uniknąć jaj ataku, jednak nie do końca mi to wyszło i wadera rozerwała mi kawałek skóry na boku, po czym uśmiechnęła się tryumfalnie. Jednak jej uśmiech znikną gdy zobaczyła że już po chwili moja rana znikła. Prócz przyśpieszonej regeneracji medalion pozwalał mi na manipulacje rzeczywistością, czego nie zamierzałem oszczędzać.

Alice? Morgana?
Skoro ty możesz używać swoich wcieleń to ja też;p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^