Z uśmiechem pędziłam przed siebie, wypatrując zwierzyny. Starałam się również wyczuć zapach, bądź wyłapać dźwięk jakiegoś zwierza, ale najbardziej polegałam na wzroku. Kiedy biegłam, doskwierał mi jeszcze mały ból - mimo to starałam się go ignorować. Po chwili wypatrzyłam małego zajączka. Skrzywiłam się. Był taki mały i bezbronny... Ale cóż zrobić? Muszę zabijać, żeby przeżyć. Przyśpieszyłam. Zając, dostrzegając mnie, zaczął uciekać. Kątem oka zauważyłam, że po mojej prawej stronie biegnie Ren, przedzierając się przez gęstą roślinność. Zaczęła się pogoń. Kiedy byłam wystarczająco blisko, napięłam mięśnie w przygotowaniu do skoku. Na mój pyszczek wpłynął lekki uśmieszek, kiedy bezszelestnie mknęłam naprzód, gotowa do ataku. Po chwili lekko zniżyłam się na łapach, muskając brzuchem trawę. Ren zniknął mi z oczu, lecz po chwili znów go zobaczyłam. Spojrzał w moją stronę i wysłał mi zawzięty uśmieszek. Też polował ne tego zająca - muszę wygrać! Skoczyłam, praktycznie w tym samym momencie co Ren. On miał do pokonania troszkę większą odległość, więc powinnam zdążyć. Wyciągnęłam przed siebie przednie łapy. Musnęłam zająca lewą łapą, ale...
BĘC!
Upadłam na ziemię, zamykając oczy. Leżałam rozpłaszczona na chłodnej ziemi, z nosem w trawie.
Prawie go miałam!
Otworzyłam oczy. Zauważyłam łapy Ren'a, tak więc uniosłam wzrok. Stał nade mną, z uniesionym łbem, trzymając w zębach zająca. Mojego zająca.
Spojrzałam za siebie, lustrując podłoże wzrokiem. No tak, wszystko jasne. Zahaczyłam tylną łapą o korzeń, który wystawał z ziemi. Taki błahy powód, przez który przegrałam i straciłam zająca.
- Wygrałem. - oznajmił Ren i zmierzył mnie wzrokiem. - Nic Ci nie jest?
- Żyję... - mruknęłam i z ociąganiem wstałam. - No dobra, wygrałeś. Ale to nie fair! Je powinnam wygrać, ja!
Spojrzałam na niego z obrażoną miną. Uniósł jedną brew. Zaśmiałam się cicho; nigdy nie potrafiłam się obrażać.
- I tak trzeba coś jeszcze upolować, jednym zającem raczej się nie najemy. - stwierdził basior.
Ren?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz