Od Ingreed- cd Aro


Wbiłam pazury w ziemię. Dyskretnie spojrzałam na Aro, lustrując go wzrokiem. Basior siedział z lekko spuszczonym łbem, patrząc się w ziemię, wpatrując w bezkresną pustkę. Westchnęłam cicho i położyłam łapę na jego łapie, spoglądając mu w oczy.
- To nie Twoja wina. Zginęli jak prawdziwi bohaterowie. - szepnęłam, chcąc go pocieszyć.
Aro spojrzał na mnie, a w jego oczach przez chwilę dostrzegłam iskierkę wdzięczności - nawet, jeśli powiedziałam tak niewiele.
- Tyle, że mogliby przeżyć. - warknął cicho, odwracając wzrok i znów patrząc na ziemię. - Mógłbym zdążyć, pomóc im. Gdybym tylko...
- Czy to nie głupie? - wyszeptałam, a Aro natychmiast na mnie spojrzał. - Obwiniasz się za wszystko, co się stało. Ale wygrałeś, przeżyłeś. Poprowadziłeś Wspólnotę ku zwycięstwu, nie wahając się ani chwili. Jesteś wspaniałym przywódcą, Aro. Wspaniałym alfą. A co najważniejsze - wspaniałym wilkiem.
Widziałam, jak zaciska zęby. Wziął kilka oddechów, po czym odezwał się, nadal mówiąc spokojnie i cicho.
- Dziękuję, In. Ale mimo wszystko nie masz całkowitej racji. Porowadziłem Wspólnotę ku zwycięstwu, ale nie sam. Miałem Libre, siłę wszystkich wilków i smoków. Nie zawahałem się ani razu? Wciąż się wahałem. Ale uśmiechy moich towarzyszy sprawiały, że miałem siłę, aby przenosić góry. Uśmiechali się mimo wojny, mimo ciągłego strachu i bólu, widoku krwi i martwych towarzyszy. - jego głos co jakiś czas drżał. Spojrzałam na niego troskliwie.
- Uśmiech dodawał otuchy im samym. - wtrąciłam. Aro przytaknął.
- Nie pozostało nic innego, żadnego powodu do radości. Najgorsze jest to, że tele wilków zginęło... - westchnął ciężko, znów na chwilę zaciskając zęby. - Tyle istnień przepadło.
- "Wojna jest jak pory roku, przychodzi i odchodzi." - zacytowałam. - A czasami niesie śmierć wielu. Taka kolej rzeczy. - szepnęłam. Widziałam, jak było mu ciężko. Przymknęłam oczy, unosząc łeb. - Ale teraz, choć na chwilę, zapomnij o tym. Masz całą Wspólnotę - swój dom. Chodź, przejdziemy się.
- Przyzwyczaiłem się. - rzucił i uśmiechnął się smutno. - Nie musisz mnie pocieszać, naprawdę.
Uśmiechnęłam się do basiora.
- Chodźmy. - powiedziałam i ruszyłam przed siebie.

Aro?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^