Od Amaimona- cd Shimy

Gdy wylądowaliśmy, wadera nadal się mnie trzymała z zamkniętymi oczami.
-Otwórz oczy, już po wszystkim...-powiedziałem niepewnie.
Shima natychmiast się ode mnie oderwała zdezorientowana i speszona. Pomogłem jej zejść ze smoka.
-Dzięki.-mruknęła i lekko się uśmiechnęła.
-Nie masz za co. To ja już lecę.-oznajmiłem i ponownie wszedłem na smoka-Do widzenia.
-Pa.
Killer wzbił się w powietrze i polecieliśmy prosto do tymczasowego domu. Nie lecieliśmy długo.
***
Następnego dnia obudziłem się wcześnie rano. Killer jeszcze spał. Wyszedłem z jaskini i ruszyłem w stronę lasu. Wszedłem na jakieś drzewo. Zahaczyłem tylnymi łapami o gałąź. Zawisłem do góry nogami. Lubiłem tak wisieć.

Shima? Wybacz, że tak długo... :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^