Wskoczyłam na grzbiet Corvir’a,
a Aro na Libre. Smoki rozłożyły swoje potężne skrzydła i powoli wzbiły się w
powietrze. Spojrzałam na Aro. Muszę przyznać, że czułam lekki strach, ale i
ciekawość. Mocno trzymałam się śliskich łusek smoka. Całe szczęście, że
przyzwyczaiłam się do latania na jego grzbiecie. Libre zaczął przyśpieszać,
więc mój przyjaciel zrobił to samo. Czułam, jak wszystkie mięśnie smoka
napinają się, gdy przyśpiesza. Moje serce waliło mocniej z każdym pokonanym
metrem, a adrenalina rosła. Zwróciłam wzrok w kierunku Aro, a on z kolei
spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego. On odwzajemnił uśmiech, ale mimo
tego jego oczy nadal pozostawały zmartwione. Lecieliśmy tak całkiem długo. Po
chwili coś przysłoniło słońce, a powietrze przeszył głośny ryk. Moje mięśnie
spięły się, a oddech zamarł. Poczułam, jak Corvir przez chwilę nieruchomieje.
Chciałam krzyczeć, lecz nie dałam rady wydobyć z siebie dźwięku.
Toruk Maktro.
Aro? Przepraszam, że tak
długo nie odpisywałam :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz