Od Cerise-do Athos'a
Szłam brzegiem jeziora. Właśnie minęłam udeptaną trawę, na której zeszłej nocy spałam. Odeszłam kawałek. W tym miejscu zobaczyłam czarnego smoka, Libre. Miło, że Aro mnie przyjął choć chciałam mu zabić przyjaciela.
To bardzo dziwne. Smok i wilk... Za moich czasów to by było niedopuszczalne! Wilki zabiłyby i smoka i zdrajcę, a dziś... Najdziwniejsze było to, że chyba widziałam kiedyś tego potwora... Nic dziwnego. Smoki są długowieczne. Żyją do 30 tysięcy lat. To dużo. My kryształowe wilki umieramy w wieku tysiąca. Szkoda mi trochę wilków... Dwudziestoletnie to dopiero starce, a my tak nazywamy młodych dorosłych.
Usiadłam na brzegu jeziora. Woda była przejrzysta, taka piękna... Mój język jest taki suchy... Nie! Nie wolno mi! Muszę znaleźć swój wodopój, albo zaszkodzę innym.
Nagle szelest! I jeszcze raz! Stałam w gotowości z włócznią w pysku.
- Pokaż się! - warknęłam przez zęby.
- Kim jesteś? - zapytał jakiś głos. Był to potężny, donośny głos samca.
- Osobą, która zerwie Ci skórę i powiesi na ścianie jaskini, jeśli się nie pokażesz!
Ku mojemu zdziwieniu samiec dał się nastraszyć i wyszedł z cienia drzew. Był to czarny wilk z żółtymi odmianami w sierści.
- Należysz do wspólnoty? - spytał.
- Tak - odpowiedziałam spokojniej. - Ty też? Jestem Cerise.
- Athos - odpowiedział. - Jesteś nowa? Nie widziałem cię...
- Tak, jestem nowa.
Podszedł bliżej. Słońce go oświetlało... Stał się teraz niewyraźny. Moje oczy są słabe, ledwie widzę... Zwłaszcza kiedy coś jest blisko...
<Athos?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
© Agata dla WioskaSzablonów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz