Wstałem i zawróciłem w stronę lasu. Zacząłem powoli schodzić z góry. Patrzyłem na ziemię jakby zaraz coś z niej miało wyskoczyć. Ocierałem się o drzewa drapiąc swędzące blizny z przeszłości. Wędrówka wydawała się nie mieć końca. Las jakby ciagnął się w nieskończoność. Nie miałem sił żeby przyśpieszyć. Chociaż czułem że mogę biegać, skakać i robić wszystko co inni nie mogą to jakoś mi się nie śpieszyło. Zwlekałem z rozmowy z Irviną. To chyba było najlepsze wytłumaczenie.
Irvina???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz