Od Irviny – cd. Aro – do Aro

Skinęłam głową. Aro czytał składniki, a ja je podawałam. Basior wlewał lub wsypywał różne nieznane mi rośliny i mikstury. Co jakiś czas patrzyłam w jego oczy, ale Aro nawet nie oderwał wzroku od księgi. Westchnęłam w duchu.
- Aro…
- Tak? – spytał, w końcu unosząc wzrok
- Skoro nasze smoki będę prawie tak silne jak ten Toruk, to… - urwałam
Basior wysłał mi pytające spojrzenie, tym samym mnie ponaglając.
- To… - znów urwałam
- To? - zapytał
- Czy jeśli się na niego natkniemy, choć bym tego nie chciała, czy z dwoma smokami będziemy mieli szansę go pokonać?
- Nie wiem, Irvina. Jak na razie liczę na to, że go nie spotkamy. Inaczej, nawet jeśli dalibyśmy radę go pokonać, choć nie chce mi się w to wierzyć, nasza podróż znacznie by się wydłużyła, a przecież chcemy zrobić to jak najszybciej, prawda?
- Tak. – przytaknęłam i zmieniłam temat – To już wszystko?
- Tak, chyba tak. Teraz wystarczy to dokładnie pomieszać i gotowe.


Aro??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^