Od Aro-cd Irviny-do Irviny

Irvina i Corvir już przyszli
-Lecimy?-spytała
-Jeszcze nie. Musimy trochę poczekać żeby mikstura zaczęła działać. Wtedy będzie najsensowniej lecieć.
-No dobra-powiedziała i usiadła. Zacząłem zastanawiać się jakby to było gdybyśmy spotkali Toruka. Brr. Nie chciałbym tego, ale jeżeli już to jeszcze w powietrzu wtedy smoki miałyby więcej szans, bo gdy wylądujemy stracą większość sił. Musiałem sobie coś przypomnieć. Miałem wtedy zaledwie pewnie tydzień. Mały bachor. Taki byłem, jednak teraz musiałem sobie przypomnieć. Mama mówiła mi że tata dał jej ten ząb. Kiedy żył jeszcze tam , gdy umarła jego przyjaciółka zmora górska, z jej zębu zrobił medalion. Był niczym coś boskiego dla naszej rodziny, pozwalał też na rozpoznanie w tamtym świecie. W swoim życiu widziałem może zaledwie 20 zmór górskich które latają tutaj, lecz nie atakują. Bo tylko te które wybierają sobie ciebie za przyjaciela atakują ciebie, tak jak normalne smoki.
Mogłem rozmyślać dalej lecz Irvina mi przerwała.
-Chyba już czas-powiedziała. Spojrzałem na niebo. Było już prawie ciemno
-Dobra, lećmy-powiedziałem

Irvina???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^