Wiem, wiem, wiem. - mówiłam w myślach
-Zara... - zaczęłam - Ona nie żyje. - nie wiem czemu na moim pysku ukazał się mały uśmiech , a z oczu leciały mi łzy.
-A-ale jak to? Przecież podobno uciekła. - basior zdziwił się
-Zara z mojego snu miała rację.. Wmawiali mi, że uciekła. Gdybym wiedziała od początku.. od początku.. - wybuchnęłam płaczem
Ontari przytulił mnie i nie puszczał dopóki nie przestałam płakać.
-Spokojnie - powtarzał za moim uchem.
Gdy się uspokoiłam, basior puścił mnie i położył obok.
-Przepraszam - otarłam oko wierzchem łapy
-Nie musisz przepraszać. Każdy ma lepsze bądź gorsze chwile. - mówił spokojnie
-Hmh.. Skoro nie muszę przepraszać to chociaż... Dziękuję. - odparłam i lekko uśmiechnęłam się
Basior kiwnął głową.
Nawet nie zorientowaliśmy się kiedy zaczął padać deszcz.
-Nici z wyprawy. - powiedziałam, po czym wstałam i rozciągnęłam się
-Może nie do końca..
-Ale przecież deszcz pada jak głupi. Ty chcesz iść ze szczeniakami w taką pogodę? - zapytałam
-Jakby padało trochę lżej to moglibyśmy iść. - odparł Ontari - Ale fakt. Teraz pada zbyt mocno. Może nawet będzie burza..
-O właśnie.. Gdzie Mokari ? Widziałam go jak wylatywał z jaskini.
-Z tego co wiem to poleciał do Alice. Zranił się w łapę podczas polowania. Chciał iść do medyka ale daleko by nie doszedł.
-Bo my nie mamy już medyka. - uśmiechnęłam się
-No właśnie - odwzajemnił uśmiech
-Wiesz co jest najlepsze na deszcz? - spojrzałam na leżącego basiora
-Co?
-Sen !
-Ale przecież dopiero spałaś. - wstał z ziemi.
-No i w tym problem. Bo już mi się nie chce.
-Może pobawimy się ze szczeniakami? - zaproponował
-O ile nie śpią.. To bardzo chętnie - uśmiechnęłam się i podbiegłam do zarośli gdzie po drugiej stronie był Rei i Sabal.
Ontari?
Wczoraj były spadające gwiazdy default smiley :d
Pisanie z rana jest najlepsze. C:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz