To czarne coś zrzuciło mnie z siebie jednak zanim zdążyło uciec wbiłam mu pazury w udo i zacisnęłam szczęki na jego ogonie. Jednak to zbyt wiele nie dało bo rzucił mną o ścianę tak samo jak Halt'em. Po chwili wstałam otrząsnąwszy się już z spotkania z kamienną ścianą lecz ta istota zdążył już wybiec i zacząć uciekać. Chciałam pobiec za nim, ale poczułam pod łapą coś mokrego, była to krew. Głowa brązowego basiora krwawiła, yh nie miał farta i pewnie przywalił nią w skałę gdy tamten go odrzucił. Oboje należymy do watahy, więc nie mogę go tu tak samego zostawić bo się jeszcze wykrwawi. Zarzuciłam go sobie na grzbiet i cicho warknęłam. Mogłam stworzyć jakąś line aby tą istotę unieruchomić lub wezwać któregoś z demonów, ale to działo się tak szybko, a do tego ten lekki szok gdy zobaczyłam kawałek głowy alfy w jego pysku. Nie byłam do niego w żaden sposób przywiązana bo jedynie wczoraj trochę rozmawialiśmy, ale sam fakt iż był alfą i te opowieści które o nim słyszałam napawały wszystkich szacunkiem i podziwem, a tu nagle widzę kawałek jego głowy w pysku tej istoty. No, ale cóż.... nic nie poradzę. Teraz muszę zanieść tego basiora do lekarza, a później ruszę w pogoń za tą istotą. Hmm na razie nic nie powiem reszcie watahy, mogą spanikować, wystraszyć się lub coś, a z tego co wiem alfa niema potomstwa ani żadnego następcy. Gdy wyszłam już z ukrytej jaskini zobaczyłam chyba wszystkich członków watahy zgromadzonych w Jaskini Głównej. Zobaczyli mnie z rannym basiorem na grzbiecie i w tępię natychmiastowym wszyscy znaleźli się obok nas. Zaczęli wypytywać kim jestem, co stało się z Halt'em i czy widziałam tą istotę. Przedstawiłam się i powiedziałam iż niedawno dołączyłam, a brązowy basior i ja mieliśmy bliższe spotkanie z takową istotą.
-Widziałaś może alfę ? Nikt nigdzie nie może go znaleźć -odezwała się różowa wadera.
-Niestety nie -skłamałam- Może poszedł za tamtą istotą ? -odpowiedziałam spokojnie.
-Może... Dopóki go niema najlepiej niech wszyscy tu zostaną i będą w gotowości aby odeprzeć atak na wypadek gdyby to coś wróciło -odezwał się czarno-biały basior z żółtymi znaczeniami, wszyscy przytaknęli.
-Trzeba ukryć szczeniaki, są łatwym celem -tym razem odezwał się czarno-zielony basior.
-I może jakoś zabezpieczyć Jaskinię Główną -wtrąciła niebieska wadera, wszyscy zgodnie przytaknęli.
-Ingreed ty też jesteś strategiem, więc pomożesz mi zabezpieczyć jaskinię -odezwał się brązowo-biały basior, a wadera przytaknęła.
-Dobra to mniej więcej mamy coś ustalone, a teraz niech ktoś zabierze tego tu nieprzytomnego do lekarza -powiedziałam.
-Nie mamy lekarza -odezwał się czarny basior z czaszką na ogonie, strzeliłam "face palm'a".
-No bez jaj... Ja kto nie macie lekarza ? Co to za wataha która niema lekarza ?
-Po prostu nie mamy. Kiedyś był, ale odszedł -odpowiedział.
-Gdzie są wszystkie smoki ?-zapytałam.
-Stoją na zewnątrz, a niektóre patrolują teren.
-Yhm... -westchnęłam, a po chwili zawyłam wołając Aceira. Praktycznie natychmiast pojawił się w jaskini i zaczął wypytywać czy nic mi nie jest i gdzie byłam.
-Zemną wszystko dobrze, ale ten delikwent nie czuje się najlepiej, a w stadzie nie mają lekarza. Pomożesz ?
-Umiem leczyć smoku, ale z wilkami jest trochę gorzej...
-Jeśli mu nie pomożesz to się wykrwawi.
-Yh... Dobrze, spróbuję... -odpowiedział z poważną miną patrząc na nieprzytomnego basiora -Ale jest mi potrzebny jakiś wilk do pomocy, więc chodź zemną.
-Nie mogę, muszę jeszcze coś zrobić.
-Jak to ? Gdzie idziesz -powiedział z troską w głosie.
-Nic mi nie będzie. Pomożesz mu ? -zwróciłam się do brązowej wadery.
-Oczywiście. Co mam zrobić ? -Ace westchnął z rezygnacją, wiedział że nawet jeśli mi zabroni to i tak go nie posłucham.
-Potrzebny mi jest coś a'la bandaż i czysta woda abym mógł przemyć ranę -wadera przytaknęła, a ja położyłam Halt'a na jego grzbiecie -Ej... uważaj na siebie...
-Zaraz wrócę, nic mi nie będzie, obiecuję -powiedziałam i wróciłam do tamtej ukrytej jaskini.
Przywołałam dwa demony które miały mi pomóc w odnalezieniu i zabiciu tamtej istoty.
Wyglądem przypominały normalne wilki, ale jakby po mutacji czy czymś i były wyższe od normalnego wilka o jakieś trzy razy, więc trochę trudno było im zmieścić się w wąskich i dość niskich korytarzach, a szczególnie temu drugiemu który miał gigantyczne skrzydła, ale jakoś dotarliśmy na miejsce. Wyczuły zapach tamtej istoty, więc mogliśmy już za nią ruszyć. Udało nam się wyjść niepostrzeżenie tak iż żaden wilk ani smok nas nie widział i zaczęliśmy kierować się w stronę Lasu Fuge. Po pewnym czasie wyczułam, że jest już blisko. Byliśmy chyba praktycznie w samym środku lasu, zdążył już na serio daleko uciec, ale w końcu wszyscy troje ujrzeliśmy czarną sylwetkę stwora pomiędzy drzewami. Był spory kawałek od nas, ale i tak go złapiemy. Jest silny, ale z dwójką demonów nie da rady, a zresztą jeśli będzie taka potrzeba to ja też się przemienię w demona, więc niedługo powinien leżeć martwy...
<Aro? Yhm te moje wypociny... tak bardzo nędzne... ale jest za gorąco aby myśleć i znów wybacz iż tak długo nie odpisuję, ale tata znów zaczyna blokować mi internet yh...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz