Od Halt'a

Otworzyłem oczy. Zobaczyłem Vatariath. Martwiła się…
Wreszcie sobie przypomniałem. Wraz z Caitlyn spadłem z wodospadu. Lekko krwawiłem. Tylko…
- Gdzie Caitlyn?
Wstałem, otrząsnąłem się. Biegałem jak oszalały byle tylko ją znaleźć.
- Oonna… - Głos jej się trząsł. – Umiera…
Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co powiedziała Vatariath. Caitlyn umiera. Oprócz poczucia strachu o Caitlyn, węch podpowiadał mi, że ktoś nas obserwuje… Jakaś wataha. Nie! – krzyknąłem w duchu. Teraz muszę znaleźć Caitlyn.
-Wiesz gdzie jest?
Wskazała najbliższe drzewo. Pobiegłem tam mimo bólu złamanej łapy. Leżała, ledwo oddychając.
-Caitlyn…? – wyczarowałem wygląd Caitlyn w chwili śmierci.
[KLIK]
Popatrzyła na mnie. Zdobyła się na lekki uśmiech, i… Umarła.
-Pochowajmy ją pod tym drzewem.
-Tak..
Zacząłem kopać, a Vatariath okryła ją swoimi wypadającymi kolcami. Ostatnie spojrzenie... A więc Caitlyn, – pomyślałem. – Nie żyje…
Dźwięk… Odwróciłem wzrok w tamtą stronę. Pamiętałem, że nagły ruch może uprzedzić obserwatora. Z lasu zaczęły wychodzić wilki. Wataha.
- Kim jesteście? – spytałem, wciąż nie odwracając głowy.
- Jestem Aro, a to moja wataha, Wspólnota Nocy.
-Szukacie kogoś?
-Nowych członków.
-Ja…
-Yhm. – Aro wiedział jakie zadam pytanie.

Aro?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^