Spojrzałem na niego. Widać było na jego pysku szczęście, a zarazem smutek. Wbiłem wzrok w ziemię
-Coś się stało?- zwróćił się do mnie
-Nie, po prostu myslę
-O czym?
-O tym aby to byl juz koniec. Aby nic złego się wiesz...
-Wiem, ale na świecie wiecznie trwa wojna.
-Tak. Masz racje. Co dobę patrzymy jak księżyc walczy ze słońcem, gwiazdy z niebem, dzień z nocą, światło z cieniem. Jak myśliwy walczy z ofiarą. Jednak to nie są takie Wojny.- przytaknąłem
-Też racja. Może lepiej stąd wyjdźmy?- uniósł brew
-Oczywiście. Chodźmy. Teraz to tylko sala historyczna- spróbowałem się zaśmiać. Zmierzalismy ku górze
Ontari?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz