Od Libre-cd Rinari-do Rinari

Nie byłem największym smokiem, raczej mniejszym od innych, ale przeżyłem więcej niż niejeden smok jakiego znam
-Chętnie-powiedziałem i popatrzyłem i wzleciałem w górę-dogoń mnie.
Najpierw leciałem szybko do góry. Czułem jak łagodne i mroźne powietrze "przepływa" po moich łuskach. Rinari leciała za mną. Zacząłem od czasu do czasu machać skrzydłami. Teraz nie potrzeba było tyle sił. Zatrzymałem się. Doleciała do mnie. Pomachałem jej tylko i zacząłem spadać. Poddałem się żywiołowi. To uczucie szczęścia. Leciałem w dół. Zaczął padać deszcz. Ale cieszyłem się. Moja wewnętrzna siła przemawiała. Rinari zaczynała mnie doganiać. Prawie mnie złapała, ale moja dusza była gotowa walczyć. Nigdy nie przegram ! ;)
Moje skrzydła, wszystkie łuski zaczęły się zmieniać
Teraz to idziemy na maksa-pomyślałem gdy smoczyca lekko skubnęła mój ogon. Rozbłysk całkowity i przyśpieszenie. Czas zostawić ją w tyle! W ciągu kilku sekund przebyłem tak wile. 1000 metrów do ziemii, 590, 300, 200, 150, 100, 50, 25. Z oddali widziałem smoczycę leciała dość szybko, ale nie dała rady mnie dogonić. 5 metrów. Zacząłem chamować. Byłem jedynym smokiem jakiego znałem który to potrafił. Jeden metr by mi wystarczył. Gdy stanąłem na ziemi jakieś 20 metrów nade mną Rinari zaczęła hamować.
-Teraz rozumiesz o co mi chodzi?-spytałem się zdyszanej smoczycy. Ta tylko spojrzała. -Ja idę coś zjeś. Lecisz ze mną? Bez wyścigów-uśmiechnąłęm się, a rzadko to robię
Zacząłem wzbijać się w powietrze i czekałem aż smoczyca coś powie. Czułem się dziwnie. Znaki nie znikały...

Rinari?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^