Od Leona-do Snowdrop


Jestem sobie Leoś mały szalala!
Biło mi i to zdrowo od samego świtu.
Szalałem, goniłem za wiewiórkami itd itp.
Nawet jakąś lisicę udało mi się przelecieć...
Biegałem i biegałem... w końcu zrobiłem się głodny.
Zebrałem siły i dogoniłem potężnego jelenia. Byłem już tak blisko, wyprzedzałem go i i skoczyłem, rozwarłem nienaturalnie szeroko paszczę i zanurzyłem kły w jego szyi z niemożliwą siłą i szybkością.
Jeleń runą na ziemię jak porażony. Musiało go boleć niemiłosiernie. Chwilę się szarpał. Był już prawie martwy. Nastąpiły drgawki. Rozprułem mu brzuch w ten sposób, że wypłynęły mu wszystkie flaki plus to co dzisiaj zjadł... Krew tryskała, z mojego pyska lała się strumieniami...
Zacząłem jeść ciepłe miękkie mięso.
Byłem prawie cały ubrudzony krwią. Nagle zauważyłem przemykającą się między krzakami niebieską istotę...

<Snowdrop?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^