Znikąd pojawił się Aro. Dałabym słowo, że gdzieś poszedł. Teraz był tu. Zawsze pojawiał się gdy coś złego miało się stać żeby temu zapobiec. Tym razem pewnie też tak miało być. Zaczęliśmy się zbliżać do jasnoniebieskiego smoka z żółtym podbrzuszem. Musieliśmy go ujażnić .
Irvina? Sorry, ale nie wiedziałam o czym pisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz