- Hmm…- zamyśliłam się- Po co ci to?
- No… Tak z ciekawości pytam…
- Dobra. To co chcesz konkretnie wiedzieć?- spytałam
- O co poszło, co się stało i jak się to skończyło.- wadera przyglądała mi się
- No wiec zaczęło się od tego, że znalazłam się na tych terenach. On kazał mi się wynosić, ale ja nie miałam zamiaru go słuchać. Groził, że przepłacę to śmiercią. Lecz ja byłam nieuległa. Zaproponował, że rozwiążemy to siłowo. Pojedynek na śmierć i życie… Zaczęła się walka. Raz ja byłam na dole, raz on. Pojedynek był długi i męczący. W końcu przygniótł mnie do ziemi. Myślał, że nie dam rady, ale ja użyłam wtedy mojej mocy, a mianowicie rzuciłam w niego kulą z energii. Aro łatwo się nie poddaje, więc wstał i walczył dalej. Jest bardzo silnym basiorem, dlatego też po chwili znów przygniótł mnie do ziemi. Nie miałam szans. Zacisnął pazury na moim gardle. Myślałam, że to koniec, ale on mnie puścił. Powiedział, żebym uciekała.
- I co?- zaciekawiła się wadera
- Nie mogłam tak tego zostawić. Coś w nim mnie zaintrygowało. Coś sprawiło, że chciałam dołączyć. Pobiegłam za nim i odnalazłam go. Zaproponowałam zgodę, no i że dołączę do watahy. On się zgodził. Czy tyle ci wystarczy?
Ruby?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz