Dwa wilki rzuciły się na mnie, lecz
odskoczyłem, po czym skoczyłem do tego trzeciego. Szarpaliśmy się, a dwa
basiory dołączyły się do walki. Miałem nikłe szanse, ale gdy zacząłem używać
magii tamte trochę się speszyły. Najwidoczniej nie umiały władać magią. Walka z
jednym z nich poszła szybko, z drugim trochę trudniej, ale też zwyciężyłem.
Najtrudniej było pokonać trzeciego. Walczył, używając magii wody. W normalnych
warunkach miałbym nadal spore szanse, lecz ten przeciwnik był naprawdę potężny.
Rany na ciele krwawiły, a ja walczyłem.
- Jak Ci na imię? – spytał, prostując
się
- Skiron.
- Zapamiętam. Twardy z Ciebie
przeciwnik. – skinął łbem
- Miło mi to słyszeć. – warknąłem, nie
spuszczając przeciwnika z oczu
- Jesteś cały poobijany. Dalsza walka
nie ma sensu.
- Tą zwierzynę niosę swojej rodzinie.
Nie dam Ci jej tak łatwo.
- A więc nie musisz. Jesteś dzielnym
wojownikiem, pozwolę Ci zachować honor i rozwiążemy to pokojowo.
- A więc czego chcesz? – spytałem
- Niczego. – wyciągnął do mnie łapę, na
znak pojednania
Na początku nie wiedziałem jak się
zachować, lecz po chwili uścisnąłem jego łapę. Basior skinął głową i uśmiechnął
się. Zaczął odchodzić. Gdy już straciłem go z oczu wziąłem zwierzynę i pobiegłem
nad jezioro. Dziwnie się czułem, nazywając mnie, Glimmer, Lani’ego i Lutec’a
rodziną. Przecież Glimmer to po prostu moja przyjaciółka, a szczeniaki to nasi
podopieczni. Nad jeziorem ich nie było, więc pobiegłem do jaskini Glim. Rzeczywiście,
siedzieli tam. Wszedłem do środka i odłożyłem jelenia.
- Kolacja! – zawołałem i uśmiechnąłem
się do szczeniaków, które zerwały się, aby rzucić mi się na szyję
Glimmer zmierzyła wzrokiem moje rany i
wysłała mi pytające spojrzenie. Wzruszyłem ramionami przewróciłem się na plecy,
śmiejąc się, gdy szczeniaki skoczyły mi na brzuch.
Glimmer?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz