Od Skiron’a - cd. Clove

- Nie!!! – wrzasnąłem, a z moich oczu lały się łzy – Clove! Nie!
Nie było już sposobu na uratowanie wadery. Jej oczy zaszły mgłą, a bicie serca ustało. Byłem w szoku. Jeszcze przed chwilą biegliśmy obok siebie, a teraz… Teraz Clove nie żyje. Jak mam się zachować? Co powiem jej bratu?
- Clove, proszę… - szepnąłem
Nagle cały smutek zamienił się w gniew. Moje ciało zaczęło się trząść, a ja sam nie potrafiłem zapanować nad biciem swojego serca.
- Dlaczego to zrobiliście?! – wrzasnąłem, swoje słowa kierując ku niebu, jakbym chciał wołać do samych Bogów – Dlaczego ją zabiliście?!

Kulami ognia rzuciłem we wszystkie strony. Wszystko wokół zaczęło się palić. Wziąłem ciało Clove na grzbiet i wybiegłem, zostawiając za sobą płomienie. Postanowiłem pochować Clove w lesie, w miejscu gdzie nikt nie będzie w stanie znaleźć jej ciała. Gdy wykonałem prowizoryczny grób wyczarowałem ognisty kwiat, który płonąć będzie dopóki nie umrę i ja. Przez chwilę jeszcze siedziałem nad jej grobem, a łzy spływały po moich policzkach, spadając na ziemię. Westchnąłem. Nie wiedziałem ile czasu minęło, odkąd tu przyszedłem. Wiedziałem tylko, że długo tu jeszcze zostanę, wpatrując się w kwiat na jej grobie i zastanawiając się, co stało by się gdyby przestał płonąć. Czy ktokolwiek zauważyłby moją śmierć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^