Wyruszyłam lekko kulejąc. Zniknęłam w gęstwinie dziczy. Na reszcie. Chciałam mieć to już za sobą. Nie chciałam się oglądać, czy patrzeć w tamtą stronę. Wiedziałam, że szczeniaki są pod właściwą opieką. Byłam pewna tego co tam będzie. To było nieuniknione. Miałam tylko nadzieję, że szczeniaki przeżyją. Matczyną łapą zaopiekuje się nimi Snowdrop, albo jakaś inna wilczyca. Po pewnym czasie zaczną mówić do niej mamo, a o mnie zapomną. Przyszłość zła, ale nie najgorsza. Po prostu normalna. Moja.
Zatrzymałam się ostatni raz przy strumyku. Poprawiłam grzywkę aby opadała na moje oczy. Jak kiedyś gdy byłam młodsza. Ciemno i jasno różowe kosmyki opadały mi na czoło. Zwolniłam magię i teraz moje włosy było widać w prawdziwej długości. Jak zginąć to jak prawdziwa ja -powiedziałam do siebie i spojrzałam na mój nienaturalnej długości ogon
Nienawidziłam go. To przez niego wyruszyłam w świat.. Tutaj nikt nie znał mojej przeszłości i nie wiedział o ogonie z którego wszyscy się śmiali. Od tak dawna używałam mocy na nim, że nie pamiętałam jak wyglądał. Resztę dnia rozmyślałam o tym co tam si.ę stanie. I jak przekażę wiadomość Skironowi, że nie wracam do wspólnoty.
W końcu zbliżyłam się do wzgórza. Pachniało tam śmiercią. Księżyc już wyszedł na przebieżkę. Wzięłam głęboki oddech i postawiłam krok w stronę wzgórza. Kilka minut później stałam na szczycie. Zaczął wiać silny wiatr unosząc proch na wzgórzu do góry. Zaczął tworzyć się dziwny wir pochłaniając coraz więcej prochu, aż można było zobaczyć kości na ziemi. Z wiru stworzył się portal, z którego wyleciała smoczyca i rzuciła się na mnie.
-Dlaczego tu przyszłaś?-spytała przerażona
-Sama mi kazałaś- uśmiechałam się nie zdając sobie powagi sprawy
-Ja kończyłam te sny! To ona-powiedziała- ona chciała odebrać ci moce i medalion!-rzekła. Wtem z cienia wyłoniła się wadera
-Witam cię. Więc dałaś się nabrać
-Czyli to ty-wysyczałam.- Może i nie wiem kim jesteś, ale po co to wszystko
-By zyskać twoją moc, a po co. -powiedziała i przyciągnęła smoczycę do siebie- I po to by widzieć twoją minę jak na wieki ją zabijam.
-Nie możesz!-krzyknęłam
-A właśnie że mogę-zaśmiała się szyderczym głosem
-Weź mnie, a nie ją!-krzyknęłam. Puściła Dragonię a ona podleciała do mnie. Przesłałam jej myśli telepatyczne:
-" Wiesz co się stanie?"
-"Niestety"
-"Mam jedno życzenie. Teraz odlecisz stąd i przekażesz pewnemu basiorowi tą wiadomość:
Chciałam cię przeprosić. Niestety zapewne nie dam rady, ale ty zajmij się szczeniakami. Proszę właśnie ciebie żebyś je wychował bo tylko tobie mogę aż tak zaufać. Jesteś mądry i dasz radę. Silny i zapewnisz im bezpieczeństwo. Dlatego proszę"-skończyłam
Zacisnęłam oczy. Dusza smoczycy odleciała. Otworzyłam oczy i podeszłam do dziwnej wadery.
Skiron??
Reszty nie dam rady brak weny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz