Odwzajemniłam uśmiech. Kiedy poczułam rękę Skiron'a wsuwającą się w moją dłoń, oblała, się rumieńcem i dziwne ciepło rozpłynęło mi się na sercu.
Po kilku minutach spaceru, Skiron w końcu się odezwał.
- A gdzie konkretnie idziemy?
- W moje ulubione miejsce - odparłam z tajemniczym uśmiechem. - Co prawda od niedawna należę do tej Wspólnoty, ale zdążyłam już znaleźć oazę spokoju.
W końcu doszliśmy do celu. Był to sad, przez który przeciskał się cieniutki strumyczek, a po wyjściu z sadu trafiał do jeziorka. Jabłonie i wiśnie obsypane były białymi kwiatami. Zerknęłam na Skoron'a.
- Pięknie, co?
Skiron???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz