Czarna smoczyca śmiała się głośno,aż zaczęła płakać ze śmiechu.
-S....słyszałaś go?-Wydusiła słowa z pomiędzy śmiechu i parskania.-O...on...on chce mnie zabić!-Krzyknęła ze śmiechu smoczyca i zniknęła,a na jej miejscu pojawiła się jedynie sterta kości.Zdziwiona całą tą sytuacją,usiadłam i zaczęłam myśleć.Nagle zaczął lać deszcz i zrobiło się strasznie zimno.Przemoczona wzbiłam się w przestworza i poleciałam nad chmury,gdzie nie padał deszcz.Z góry zobaczyłam Dan'a który szedł,a w miejscu gdzie dotknął ziemi tworzył się śnieg.Poleciałam do niego,ale zachowałam dystans.Nagle on użył jakiegoś zaklęcia które spowodowało,że spadłam na ziemię,a do o koła mnie stworzyła się lodowa klatka.Próby zniszczenia jej kończyły się nie powodzeniem.Dan jedynie patrzył i cieszył się z powodu,że nie mogłam nic zrobić.
DAN,WYPUŚĆ MNIE!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz